Pisarz

 

To nic, że go tu nie było.

Nikt na niego nie czekał.

 

Przynajmniej nie musiał przepraszać

"za spacer, na który nie wyszliśmy",

"za twoje trudne życie obarczone moim",

Pomyślał tylko:" Na szczęście

niczego sobie nie obiecywaliśmy"

i wziął pióro do ręki.

 

Strząsnął siebie z siebie

jak się odrzuca iluzję.

 

Wstąpił w nieobecność zupełnie bezcielesną.

Ale nie odczuł smutku,

nie zauważył braku.

 

Uśmiechnął się we własnej głowie

do nieznajomej mi osoby,

potem zapisał

nieistniejący dialog.

 

I jeszcze nie przypuszczał,

że świt zastanie go uwięzionego

akapit trzeci, rozdział szósty.

 

Lecz nawet wtedy nie 

nie drgnął.

 

Zamknięty w czterech ścianach,

na kilkunastu stronach.

 

A jaka w tym radość,

a jaka wolność nieograniczona.

 

Może pisać jak żyje, może żyć

jak napisze.