.
Metoda kriogeniczna
Panu Bogu świecę, a diabłu ogarek -
właśnie sporządzam testament -
rodzinie rzeczy wartościowe,
resztę wyrzucić.
A co z ciałem?
Jako rzecz jednorazowa nie bardzo się nada,
ale jakoś mi żal.
Przyroda zapewne nawet uwagi nie zwróci,
przyrodzie nic nie ginie, ale mnie tak,
Ileśmy z ciałem różnych rzeczy robili, ileśmy przeżyli.
Dopiero było nowe, szkoda trochę.
Ciało jest mi drogie, ciało moje jedyne...
Roztkliwiam się,
Przecież nie nad pierwszym z brzegu,
Nad znanym, dotykanym, smakowanym, kochanym.
To ciało to ja. Ja to ciało.
Panu Bogu świecę, a diabłu ogarek.
Może wrócę do ciała
za 100 lub 200 lat?
To zostawię i duszę,
pewnie nie jest duża.
Zupełnie dobrze przetrwa w kapsule z azotem.
Dzięki metodzie kriogenicznej
ustaną także duszy procesy metaboliczne.
Rodzinie rzeczy wartościowe,
resztę wyrzucić.
Czego nie przewidzę, tego nie odwrócę.
Diabeł tkwi w szczegółach.
Dusza na ramieniu.