.
W lesie
To było z dala od domu.
Oczy lasu zwrócone były na mnie.
Uważne, starodawne, zielone.
Więc nie rozglądając się szłam.
Ale w plamie słońca, gdzie miękkie mchy rosną,
Pamiętam, zobaczyłam ją młodą,
Zakochaną,
W brązowej sukience.
Podawała mu w dłoniach krople żywicy i rosy.
Pochylał do jej igieł kuliste owoce.
Może potem zaszyli się w gęstwie,
Szeptali, splatali gałęzie.
Przeszłam obok
Szybko
Po piaszczystej drodze.
Teraz, gdy mojej miłości już nie ma,
Chciałabym wiedzieć, czy trwa tamto szczęście.
Idę ścieżką, odwracam się
Licząc, że was tu zastanę.
Piękną, smagłą sosnę
Z klonolistnym platanem.